Gdy Kaszuba stanął przed Bogiem po swój kawałek świata, Pan zafrasował się - wszystko już rozdał... Pochylił się nad Ziemią, uszczknął zewsząd po troszeczku - gór trochę, lasów, łąk, wody słonej i słodkiej, razem z żywiną, co już tam po lasach skakała, po wodach pływała - i wytrząsnął to na nadbałtyckie piaski. - To twój dom, Kaszubo - powiedział. A ten osiadł na tym skrawku planety, i choć wichry historii srogo go doświadczały, nie opuścił go. Bo Kaszuba twardy jest... :)